Ciężar pomagania

Jedną z najważniejszych rzeczy w moim życiu jest przekonanie o wartości angażowania się w sprawy na rzecz wspólnego dobra. Około dziesięciu lat temu trafiłam na ogłoszenie, w którym szukano osób na wolontariat do Centrum Onkologii. Nigdy wcześniej nie robiłam niczego społecznie. Nie znałam też osób, które by się udzielały. Bałam się choroby i związanej z nią bezradności. Jednak myśl o zgłoszeniu się nie dawała mi spokoju. Na spotkaniu rekrutacyjnym opowiedziałam o swoim braku doświadczenia, obawach i chęciach. Przyjęto mnie. Do wyboru było piętro z nowotworem głowy i szyi albo nowotworem klatki piersiowej. Wybrałam to drugie. Przez kolejne miesiące jeździłam tam z poczuciem, że odkryłam coś ważnego dla samej siebie. Coś o wiele bardziej długotrwałego, niż moje kilkumiesięczne odwiedzanie pacjentek i pacjentów.

Dziś angażuję się w następujący sposób:

  • jako osoba, która aktywnie udziela się w przestrzeni publicznej, czuję się odpowiedzialna za to, co i w jaki sposób mówię. Na swojej stronie rysunkowej, życie-na-kreskę, wypowiadam się czasem na tematy społeczne i staram się z innymi rozmawiać w konstruktywny sposób. Moderuję też komentarze. Na przestrzeni wielu lat usunęłam ich około dwudziestu (były to wypowiedzi obraźliwe, ksenofobiczne, prześmiewcze);
  • dzielę się swoją pracą z osobami, które działają na rzecz innych (zarówno z organizacjami, jak i z osobami prywatnymi). Dawniej chodziłam na wolontariaty – dziś, ze względu na to, że dużo pracuję, a także lubię czuć się niezależna, wolę wspieranie zdalne;
  • robię coś dla kogoś, prosząc, żeby ta osoba zrobiła coś dla kogoś innego, kto zrobi coś dla kogoś innego, kto…;
  • wymieniam się – dzielę się swoją pracą z kimś, kto potem wesprze proponowaną przeze mnie akcję;
  • proponuję różne akcje (np. Życiowe Akcje Kartkowe, w których wysyłamy sobie nawzajem pocztówki, często na co dzień się nie znając; szyjemy wspólnie Cudeńka, z których dochód przeznaczany jest na karmę dla kotów). Najbardziej pociągają mnie takie, w których może wziąć udział każda osoba, niezależnie od tego, kim i skąd jest, jaki jest jej status materialny i jaki ma poziom umiejętności;
  • dzielę się swoim doświadczeniem zawodowymi (sama nieustannie otrzymuję takie wsparcie od innych i uważam, że moim obowiązkiem jest przekazywanie dalej tego, co wiem – swoje koleżanki i kolegów po fachu widzę nie jako konkurencję, ale jako bardzo twórczą i inspirującą grupę, z którą cenię sobie wymianę);
  • dbam o to, w jaki sposób pracuję z klientami i klientkami. Podobnie, jak w przypadku wymieniania się doświadczeniem (punkt wyżej), traktuję to jako współtworzenie branży;
  • działam lokalnie. Bardzo lubię swoje sąsiadki i swoich sąsiadów. Wspólnie wystaraliśmy się, aby na naszym osiedlu powstało boisko (czuję, że to będzie świetne miejsce integracji lokalnej). Oczywiście sprzątam kupy po naszych psach;
  • staram się dziękować i mówić miłe rzeczy, kiedy tylko się da. Na poczcie, w sklepie, w kinie, przejeżdżając przez ulicę.
Myślę, że wokół pomagania istnieje kilka mitów / powinności – na przykład że zawsze musi być za darmo, albo że trzeba wspierać nawet kosztem swoich możliwości. Angażowanie się ma swoje granice. Wypracowałam je sobie na przestrzeni lat. Rezygnuję z działania na rzecz innych:
  • jeśli potrzebuję odpocząć. W ostatnim czasie odpuściłam też podpisywanie wszystkich petycji ze względów czasowych. Na pewno znajdę kolejny sposób, jak mogę inaczej spożytkować tę energię na aktywności prospołeczne;
  • gdy firma komercyjna nie płaci za udział w projekcie społecznym. Uważam, że to ważne, aby takie firmy też się angażowały na rzecz innych. Powinny oferować wynagrodzenie za pracę;
  • gdy ktokolwiek, kto bierze udział w danym projekcie zarabia. Wychodzę z założenia, że albo wszyscy robimy dla idei, albo ja też chcę otrzymać wynagrodzenie;
  • jeśli niejasne są zasady współpracy lub wygląda ona chaotycznie. Działania prospołeczne w pewnym sensie traktuję jak każdy inny projekt. Umowa, którą zawieramy, ma być dobra i przejrzysta dla obu stron. Słaba komunikacja, nieokreślone terminy, brak partnerskiego podejścia niepotrzebnie utrudniają osiągnięcie wspólnego celu, a dostarczają niepotrzebnych emocji;
  • gdy wartości danej firmy są dalekie od moich;
  • jeśli widzę, lub wiem od zaufanych osób, że dana organizacja / grupa / firma / osoba zachowują się nie fair. Jedna z organizacji, z którą współpracowałam, naruszała prawa autorskie. W innym przypadku miałam do czynienia z grupą, która z jednej strony głosiła hasła równościowe – z drugiej okazała się homofobiczna. W obu przypadkach nie udało się wypracować konstruktywnego rozwiązania;
  • w przypadku, gdy temat jest poza obszarem moich działań (mam ograniczoną ilość czasu i nie jestem w stanie się wszystkim zająć) lub czuję, że ktoś manipuluje i chce mi wcisnąć poczucie winy. Argumenty w stylu, że ważniejsze są dla mnie koty niż dzieci, od razu kończą rozmowę. Każda / Każdy z nas ma prawo działać tam, gdzie jest jej / jemu po drodze i trzeba to docenić i wspierać, a nie krytykować;
  • nie jestem w stanie sprawdzić, czy dane działanie jest godne zaufania;
  • gdy dane działanie jest dla mnie za trudne emocjonalnie, np. nie oferuję domu tymczasowego. Wiem, że ciężko byłoby mi rozstawać się z przebywającymi u nas Zwierzakami.
Czasem się boję przykrych konsekwencji wynikających z poruszania niektórych tematów. Uważam jednak, że to ważne, abym o nich mówiła – w taki sposób, który uważam za konstruktywny i komfortowy dla mnie. Staram się podawać rozwiązania, albo pytać o nie i współuczestniczyć w działaniach, żeby nie zostawiać siebie i innych w poczuciu przygnębienia i bezsilności. Dawkuję sobie oglądanie nieszczęść, które się dzieją, ponieważ mam ograniczone zasoby, aby wszystko przetrawić. Uważam, że działając społecznie łatwo utonąć w rozpaczy i wściekłości na świat. Dbam o swoje emocje, aby móc działać mądrze i jak najdłużej. Zachęcam siebie i innych do robienia małych kroków. Potrafię być dziadem, brakuje mi czasem ciętej riposty, gdy dzieje się coś, na co chcę zareagować, czasem wracam do siebie z podkulonym ogonem, warknę na kogoś. Myślę, że warto, abyśmy pamiętały / pamiętali, że każdemu może się zdarzyć kiepski dzień, słabsza chwila. To też jest trudny moment w działaniu społecznym – akceptacja / empatia dla siebie. W takich chwilach myślę, że warto odpocząć, poprosić o wsparcie, sprawdzić, jakie są wartości, ku którym zmierzamy.